piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 6

Przez chwilę patrzeliśmy się na siebie wymownie.
-Witaj Sophie, Cleo.
-Ooo to wy się znacie?- spytała Sophie zdziwiona.
-Tak to z jego powodu jutro nie możemy się spotkać na lunch- powiedziałam chłodno.
-Co takiego?- Sophie nie mogła uwierzyć.
-Tak Sophie znam Cleo, wpadliśmy na siebie parę razy i wreszcie na koniec dała się zaprosić na lunch- uśmiechnął się do mnie.
-Jak ja się cieszę! Tyle razy ile ci mówiłam, że mam cudowną przyjaciółkę, i że powinieneś się z nią umówić a ty mnie zbywałeś!
-Chciałaś mnie z nim umówić na randkę?- spytałam zszokowana.
-Parę razy. ale jak widać los zrobił to za mnie- powiedziała uradowana Sophie.
-Harry ciągle o tobie mów- wypalił Niall.
-Niall zamknij się- wrzasnął Louis.
-Chłopcy może wyskoczymy gdzieś razem? Dawno nigdzie nie byliśmy.
-Jasne może we wtorek? Mamy wolne popołudnie później lecimy na dwa tygodnie do Australii.
-Dobrze w takim razie widzimy się we wtorek.
-A gdzie wybieracie się teraz? My chcieliśmy coś zjeść- powiedział Niall.
-Właściwie to dopiero co przyjechałyśmy na zakupy potem idziemy na obiad- powiedziałam.
-Może pójdziemy z wami? Też chcemy kupić parę rzeczy.
-Niall wytrzymasz bez jedzenia?- spytała Sophie.
- Postaram się- chłopak uśmiechnął się szeroko.
-Zatem chodźmy!
Czułam się nieco skrępowana faktem, że robimy zakupy razem z obcymi chłopakami. Dobrze, że nie widzieli mnie w tej sukience, nie odważyłabym się w niej przed nimi stanąć. Po kilku chwilach zaczęłam się przyzwyczajać do ich obecności i zaczęłam się dobrze bawić. Louis co chwilę opowiadał dowcip, Niall cały czas mówił o jedzeniu. Wyciągnęłam mu z torby kilka czekoladek, które robimy w cukierni, był bardzo uradowany tym faktem.
-Dzięki Cleo.
-Nie ma za co- uśmiechnęłam się, miałam nadzieję, że chociaż przez chwilę przestanie gadać o jedzeniu.
Nawet fakt, że Harry cały czas mi się przygląda przestał mi przeszkadzać.
Po dwóch godzinach zakupów stwierdziliśmy, że pójdziemy już na obiad. Gdybyście tylko mogli zobaczyć minę Niall'a to było tak zabawne, że nie mogłam przestać się śmiać.
-Co się stało?- spytała Sophie.
-Ach nic, tylko... Niall... on... miał taką... zabawną minę- mówiłam próbując przestać się śmiać.
-Musisz się przyzwyczaić do tego, że Niall zawsze jest głodny- poinformował mnie Harry.
-Ok, postaram się.
Kiedy weszliśmy do Nandos- bo tam ciągnął nas Niall- padłam zmęczona na krzesło. Położyłam torby na podłodze. Złożyliśmy zamówienie. Czekając na jedzenie zdałam sobie sprawę z tego jak głodna jestem, teraz już rozumiałam Niall'a, który mówił tylko o jedzeniu. Kiedy wszyscy już zjedli, zaczęliśmy się zbierać. Telefon Sophie zaczął zadzwonić.
-Tak słucham?- odebrała- och, cześć- kiedy jej oczy zrobiły się wręcz maślane domyśliłam się kto dzwonił.- Nie niestety nie mogę. Nie zdążę... muszę odwieźć Cleo do domu.
Kiedy usłyszałam co mówi zaczęłam wymachiwać w jej stronę rękoma. Moje usta układały się w bezdźwięczne: idź dam sobie radę.
-Cleo jesteś pewna? To kawałek drogi- powiedziała z nadzieją w głosie.
-Jasne, jedź.
-Będę za dziesięć minut- powiedziała jeszcze do telefonu i się rozłączyła.
-Dzięki Cleo. Do zobaczenia we wtorek chłopcy.
-Cześć Sophie- odpowiedzieli niemal jednocześnie.
Ruszyliśmy do wyjścia.
-Bardzo miło było was poznać- powiedziałam i zatrzymałam się ponieważ musiałam iść w inną stronę niż oni.
-Ciebie również, jesteś pewna, że dasz sobie radę? Możemy cię podwieźć.
-To miło z waszej strony. Dziękuję ale pojadę metrem.
-Gdzie mieszkasz?
-W Kensington.
-To tam gdzie my, musisz z nami pojechać- niemal krzyknął Louis.
-Nie chcę wam robić problemu.
-To żaden problem. mamy duży samochód. Chodź- powiedział Niall i wyciągnął moje torby z zakupami z moich rąk. Ruszyliśmy do ich samochodu.
Usiadłam pomiędzy Liam'em a Harry'm, za kierownica zasiadł Louis.
-Podaj dokładny adres.
Zrobiłam to i już po chwili jechaliśmy w stronę mojego mieszkania. Po około dwudziestu minutach, które upłynęły nam na śmianiu się z żartów Loius'a byliśmy pod moim domem.
-Dzięki chłopcy- zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z auta. Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych szukając w torebce kluczy.
-Cleo! Zostawiłaś telefon- usłyszałam Liam'a.
-Och dziękuję, musiał mi wypaść z torebki.
Kiedy ponownie wchodziłam po schodach do drzwi wejściowych potknęłam się i mało brakowało a upadłabym na schody jednak w porę złapałam się barierki. Czy wspomniałam już, że jestem trochę niezdarna?
Weszłam do mieszkania i od razu odetchnęłam z ulgą, że jestem w domu. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dostałam wiadomość... od Harry'ego.
          "Mam nadzieje, że nic ci się nie stało kiedy się potknęłaś?"
Zaraz skąd on ma mój numer telefonu? Pewnie zanim Liam go mi oddał Harry wziął numer- pomyślałam.
          "Nic mi nie jest, przyzwyczaiłam się do tego, że czasem się potykam"
Odłożyłam telefon i ruszyłam do sypialni by odwiesić nowe rzeczy do szafy. Usłyszałam swój telefon ponownie, znów Harry.
          "Ściągnę z ciebie ta klątwę"
Wybuchnęłam śmiechem i szybko wysłałam odpowiedź.
          "Hahahaha. Taaaak gdyby lekiem na niezdarność był pocałunek księcia to może mógł byś coś zdziałać"
          "Zatem jestem twoim księciem?!"
No tak czy ja mogłam się spodziewać innej odpowiedzi? Ciągle się śmiejąc ruszyłam do kuchni by zrobić sobie kawę.
Rano budzik oznajmił mi, że pora ruszyć tyłek i wstać z łóżka. Wzięłam orzeźwiający prysznic i stanęłam przed szafą. W co powinnam się ubrać? Zazwyczaj zakładam jeansy i firmową koszulkę, czasami zdarzało mi się ubrać coś innego jednak nie było to nic wyszukanego. Sophie miała rację mówiąc, że moje ubrania są nudne. Wybrałam czarne dopasowane spodnie i białą koszulkę, postanowiłam wziąć ciepły sweter bo poranki bywały już dość chłodne. Zrobiłam delikatny makijaż, moja mam zawsze powtarzała, że kobieta nie powinna ruszać się nigdzie bez pomalowanych ust, z kolei ciocia Kim mówiła, że nie można wychodzić z domu bez pomalowania rzęs. Zawsze kiedy się malowałam przypominałam sobie ich słowa i zawsze mnie to bawiło. Wyszłam z domu i ruszyłam piechotą do cukierni. Droga zajmowała mi zazwyczaj dziesięć minut.
Dzień zaczął się jak każdy inny. Razem z kawą ruszyłam do biura by zrobić przelewy za faktury i przejrzeć oferty dostawców. Czas jak zwykle leciał mi szybko gdy zatracałam się w papierach. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!
Drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich Mell.
-Cleo, czeka na ciebie przystojniak z klubu, mówi, że byliście umówieni.
-Która godzina?- spytałam.
-Dwunasta.
-Już?- zerwałam się z krzesła, przejechałam dłonią po włosach.
-Wyglądasz świetnie, idź.
Harry stał otoczony dziewczynami, robił sobie z nimi zdjęcia i dawał autografy. Czekałam, aż każda dostanie to czego chce, Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.



Witajcie!
Niestety nie doczekałam się żadnego komentarza, no cóż może powinnam to brać za dobry znak i uważać, że tak Wan się podoba, że brak Wam słów? ;P
Spokojnej nocy moje drogie.
BD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz