czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 2

Na miejscu kelner zaprowadził nas do naszego stolika, wręczył karty z menu i oddalił się dyskretnie.
-Cleo- zaczęła Hannah- nie chciałabym już na początku psuć tej miłej atmosfery, ale teraz kiedy skończyłaś szkołę czy zamierzasz wyjechać do mamy tak jak mówiłaś wcześniej?
Widziałam jak oczy wszystkich moich gości spoczęły na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź. Wiedziałam czego się boją, że wyjadę zamknę cukiernie lub ją sprzedam a oni nie będą mieli pracy. Moją decyzję podjęłam ju,z dawno, przecież nie mogłam ich zawieść.
Uśmiechnęłam się do nich i zaczęłam mówić:
-Wiecie, że kiedy tata umarł dwa lata temu i zostawił mi cukiernię nie byłam pewna czy poradzę sobie ze wszystkim, ale wtedy mogłam liczyć na was. Bardzo mi wtedy pomogliście i jestem wam
za to bardzo wdzięczna. Chciałabym abyście wiedzieli, że wy także możecie na mnie polegać. Zostane w Londynie i będę dalej prowadzić cukiernię.
Na ich twarzach wymalowana była ulga, odetchnęli wszyscy i zrozumiałam, że na prawdę bali się,
że mogłabym ich zostawić.
-Cleo dziękujemy- powiedziała Hannah. Jej oczy wyrażały wdzięczność. Wiedziałam, że będę szczęśliwa zostając tu z nimi, mamę mogę po prostu odwiedzać.
Do naszego stolika podszedł kelner.
-Czy mogę przyjąć od państwa zamówienie?- spytał uprzejmie.
-Na sam początek poprosimy szampana.
Kiedy kelner po kilku minutach zjawił się z butelką szampana i rozlał złocisty płyn do kieliszków, wznieśliśmy toast.
-Za nowy początek- powiedział Josh.
Każde z nas wyciągnęło kieliszek przed siebie. Upiłam łyk i poczułam jak bąbelki przyjemnie gilgoczą moje podniebienie.
Później złożyliśmy zamówienie na kolację i cały czas się śmiejąc rozmawialiśmy.
Po przepysznej kolacji ruszyliśmy do klubu.
-Mamy szczęście, że Jasper jest naszym stałym klientem a jednocześnie właścicielem klubu- powiedziała Hannah wykonując przy tym dziwne ruchy rękoma.
-Wiem, dzięki temu nie będziemy musieli stać w tej kolejce- wszyscy zgodnie popatrzeliśmy
na stojące osoby, które czekały by wejść do środka.
Podeszliśmy do ochroniarza.
-Moge prosić o nazwisko?
-Cleo Spenser.
Mężczyzna spojrzał na listę i uśmiechnął się.
-Zapraszam panią i pani gości- ściągną szarfę i odsunął się na bok abyśmy mogli wejść do środka.
Byłam zdziwiona jak elegancko może być w takim klubie, czerń i biel na ścianach, kryształowe żyrandole. Białe skórzane fotele przy stolikach.
-Cleo!- usłyszałam swoje imię, odwróciłam się w stronę, z której dochodziło wołanie.
-Cześć Jasper! Tutaj jest naprawdę pięknie.
-Dzięki Cleo, chodźcie pokaże wam wasz stolik.
Jasper poprowadził nas do miejsca, w którym mieliśmy usiąść.
-Cleo pozwól, że postawie wam drinki, w końcu to wielki dzień kiedy kończy się szkołę.
-Och dziękuje Jazz.
Kiedy rozmawiałam z przyjaciółmi usłyszałam piski, odwróciłam się aby zobaczyć co się stało. Większość dziewczyn z sali kręciło się wokół jakiś chłopaków, kiedy chciałam odwrócić się odwrócić ponownie moją uwagę przykuł chłopak o kręconych włosach, wtedy on spojrzał w moim kierunku. To ten chłopak z cukierni- uśmiechnął się do mnie a ja znów poczułam, że moje policzki płoną. Boże przecież on przyłapał mnie jak gapiłam się na jego tyłek, uśmiechnęłam się lekko do niego i odwróciłam z powrotem do moich współtowarzyszy.
-Wszystko w porządku?- spytała Mell.
-Tak, wszystko jest ok.
-Zatem wypijmy kolejnego drinka i chodźmy tańczyc.
Akurat z głośników zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek. Zabrałam wszystkich
na parkiet. czułam się fantastycznie, nie wychodziłam ze znajomymi od trzech lat, czyli odkąd przeprowadziłam się do Londynu do taty. Na początku byłam skoncentrowana na szkole a później musiałam przejąć cukiernie kiedy tata umarł na zawał. Nagle poczułam jak ktoś chwyta moją dłoń, obróciłam się myśląc, że to może Mell chce znów pić, ale zobaczyłam przed sobą męską klatkę piersiową, uniosłam głowę do góry by zobaczyć kto to. Otworzyłam buzie ze zdziwienia.
-Witaj zatańczysz ze mną?




Witajcie!
Mam nadzieje, ze to co wam już przedstawiłam podoba Wam się. Nie denerwujcie się, że akcja tak powoli się rozkręca, muszę zbudować odrobinę napięcia.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco w ten zimny listopadowy wieczór.
Buziaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz