niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 3

-Słucham?
-Spytałem czy ze mną zatańczysz Cleo?
-Skąd znasz moje imię?- spytałam i zmarszczyłam czoło, wtedy sobie przypomniałam jak Mell mnie zawołała kiedy on był w cukierni.
-Twoja koleżanka tak cię nazwała- odpowiedział i uśmiechnął sę widząc moje zmieszanie.
-Ach tak, a ty jak masz na imię?
-Harry Styles.
-Cleo Spenser- przedstawiłam się tak samo formalnie jak on.
-Zatem zatańczysz ze mną?
-Ok- czy ja właśnie byłam w stanie wydusić z siebie tylko głupie ok?
Harry przysunął mnie do siebie, musiałam wysoko zadzierać głowę by móc patrzeć na niego.
-Powinnaś nosić obcasy, jesteś taka mała- usłyszałam Harry'ego.
-Nie znoszę obcasów i wcale nie jestem mała, mam metr sześćdziesiąt to całkiem przyzwoity wzrost- fuknęłam na niego.
Uśmiechnął się do mnie.
-Zatem przyszłaś oblewać koniec szkoły?
-Tak.
-Ile masz lat?
-Dwadzieścia jeden.
-Hmm... nie wyglądasz na tyle lat, myślałem, że masz około siedemnastu.
-Czy uważasz, że mając siedemnaście lat mogłabym być w tym klubie i pić alkohol?
-Wiem, że znasz Jaspera.
Uznałam to za tak. Wiem, że teraz większość nastolatków jest zepsuta i zdecydowanie zbyt szybko sięga po używki w tym alkohol ale ja taka nigdy nie byłam.
DJ zwolnił nieco tempo i teraz z głośników popłynęła spokojna melodia. Harry przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej o ile w ogóle to było możliwe, poczułam się niepewnie bo już wcześniej wydawało mi się, że jest za blisko.
-Zrelaksuj się, to twoja impreza- szepnął mi do ucha. Poczułam podmuch jego oddechu na mojej szyi i dostałam gęsiej skórki. Jeszcze nigdy się tak nie czułam tańcząc z jakimś chłopakiem, było to miłe i przerażające zarazem bo przecież go nie znałam.
Uspokój się Cleo- powiedziałam sama do siebie to tylko taniec z przystojnym chłopakiem.
Wiem, że moje zachowanie może wydać się dziwne, ale ja nigdy nie dopuszczałam do siebie chłopców zbyt blisko, nigdy nie chciałam cierpieć tak jak moje przyjaciółki, które były porzucane przez swoich chłopaków. Myślę też, że po rozwodzie rodziców bałam się zaufać komuś.
-Hazz- usłyszałam i wtedy Harry odsunął się ode mnie na kilka centymetrów.
-Chodź damy Niall'owi tort, zaśpiewamy sto lat i pozwolimy aby Rose mogła go zabrać w jakieś spokojniejsze miejsce.
-Jasne już idę.
-Mam nadzieję, że będzie wam smakował tort.
-Jeśli jest tak dobry jak wygląda to na pewno będzie wyśmienity.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i chciałam ruszyć do mojego stolika. ale Harry złapał mnie za rękę.
-Tak?
-Może pójdziesz złożyć życzenia mojemu przyjacielowi razem ze mną?
-Nie chcę wam przeszkadzać, poza tym nie mogę zaniedbać moich gości.
-Rozumiem- uśmiechnął się i odszedł.
-Cleo już myślałam, że ten chłopak się od ciebie nie odklei- powiedziała Hannah kiedy usiadłam przy naszym stoliku.
-My tylko tańczyliśmy.
-Jasne, co chwilę się rumieniłaś, a on nie mógł utrzymać rąk przy sobie.
-To był tylko jeden taniec- powiedziałam trochę ostrzej chcąc ich uciszyć.
-Ok, wypijmy i bawmy się dalej.
Po kilku drinkach i szybkich kawałkach na parkiecie poczułam się zmęczona, musiałam usiąść. Podeszłam do baru, poprosiłam o wodę i usiadłam na jednym ze stołków. Spojrzałam na zegarek i zrozumiałam dlaczego jestem taka zmęczona była już druga w nocy.
-Kochani bawcie się dobrze, ale ja już będę wracać do domu, jestem już zmęczona.
-Chcesz żebym Cie odwiózł?- spytał John.
-Nie dziękuję, wezmę taksówkę, bawcie się dobrze i do zobaczenia w poniedziałek.
-Do zobaczenia- odpowiedzieli mi chórem.
Wyszłam z klubu i odetchnęłam rześkim nocnym powietrzem.
-Chcesz uciec bez pożegnania?- usłyszałam za plecami.
-Ja nigdzie nie uciekam- odparłam nie odwracając się, dobrze wiedziałam do kogo należy ten głos.
-Chciałbym żebyś dała mi swój numer telefonu.
-Czy myślisz, że daję numer telefonu każdemu sotkanemu facetowi?
-Nie, ale chyba jesteś mi coś winna to, że gapiłaś się na mój tyłek.
-Ja wcale...- przerwałam nie chciałam kłamać.
-Cleo daj mi swój numer abym mógł do ciebie zadzwonić i umówić się.
-Ale ja nie zamierzam się z tobą umawiać!
-Dlaczego?- było to tak bezpośrednie pytanie, że nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Po prostu, ja... nie mam czasu.
-To chyba kiepska wymówka- powiedział a na jego twarzy ukazał się grymas.
-To nie jest wymówka, mam dużo na głowie.
-Cleo... - zaczął, ale w tym momencie podjechała taksówka do której podeszłam.
-Hmmm... czy masz jakieś trudności z tym, że ktoś mówi ci nie?- rzuciłam wsiadając auta, chciałam zatrzasnąć drzwi, ale on je przytrzymał.
-Muszę przyznać, że zdarzyło mi się to pierwszy raz.
-No cóż, zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz. Dobranoc.
-Dobranoc Cleo- zatrzasnął drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz